niedziela, 25 października 2009

Piernik staropolski


Do Świąt jeszcze daleko, ale o przygotowaniu niektórych potraw trzeba pomyśleć sporo wcześniej. Ciasto na ten tradycyjny piernik planuję zrobić w weekend 7-8.XI. Musi ono bowiem leżakować i dojrzewać przez 5-6 tygodni, w chłodnym miejscu. Za pieczenie należy się zabrać 3-4 dni przed świętami (ja planuję piec 21.XII).
(Źródło: Moje Wypieki)

SKŁADNIKI:
- 0,5 kg miodu
- 2 szklanki cukru kryształu (niepełne)
- 25 dag masła
- 1 kg mąki pszennej
- 3 jajka
- 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
- 0,5 szklanki mleka
- 0,5 łyżeczki soli
- 2 torebki przypraw do piernika Kotanyi (lub własna mieszanka przypraw o wadze 54 g)

- powidła śliwkowe

Miód, cukier i masło podgrzać na bardzo małym ogniu, doprowadzić niemal do wrzenia, wymieszać i ostudzić. Do chłodnej masy dodać mąkę, jajka, sodę rozpuszczoną w połowie szklanki mleka, sól i przyprawy. Ciasto starannie wyrobić (uwaga: będzie dość luźne, stężeje podczas leżakowania) i przełożyć do emaliowanego garnka. Przykryć ściereczką i odstawić na 5-6 tygodni w chłodne miejsce (u mnie stało w lodówce).

PIECZENIE (3-4 dni przed świętami)
Ciasto podzielić na 3 części, wałkować po kolei każdą z nich (na grubość ok. 0,5 cm) i piec w dużej blaszce w temperaturze 175 stopni przez 15-20 minut. Placki ochłodzić.
Ochłodzone placki przełożyć podgrzanymi powidłami śliwkowymi, zawinąć piernik w papier, równomiernie obciążyć (u mnie 2 tomy encyklopedii) i odstawić do skruszenia na 3-4 dni. Polać lukrem lub polewą czekoladową.

POLEWA CZEKOLADOWA
- 200 g czekolady deserowej (lub pół na pół z gorzką)
- 120 g masła

Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, dodać masło, mieszać do rozpuszczenia. Oblać polewą piernik i odstawić do zastygnięcia. Smacznego!

sobota, 24 października 2009

Ciasto czekoladowe z musem waniliowym i czekoladowym (na bazie mascarpone)


Bardzo smaczne, proste w przygotowaniu i o efektownym wyglądzie ciasto. Dobra alternatywa dla tradycyjnego tortu z kremem maślanym. Podstawę masy stanowi tutaj serek mascarpone wymieszany z jogurtem greckim, z dodatkiem żelatyny. Ciasto to klasyczny biszkopt ze sporą ilością kakao. Całość nie jest zbyt słodka, jest za to mocno czekoladowa, delikatnie złamana smakiem białej, waniliowej warstwy. Ciasto bardzo dobrze się kroi i dobrze też sprawdziło się w roli zastępcy urodzinowego tortu :)

Przepis pochodzi z książki "200 chocolate recipes" Felicity Barnum-Bobb (podaję z moimi modyfikacjami)

SKŁADNIKI - biszkopt:
- 4 jajka
- 100 g drobnego cukru
- 70 g mąki
- 35 g kakao

Jajka wbić do miski, dodać cukier. Miskę postawić na garnku z gotującą się wodą. Ubić jajka na puszysty krem, zdjąć miskę z garnka, po czym ubijać przez kolejne dwie minuty. Wsypać przesianą mąkę i kakao, delikatnie wymieszać (łyżką). Dno tortownicy o średnicy 22 cm wyłożyć papierem do pieczenia, a boki posmarować masłem. Wlać ciasto do tortownicy, piec przez 20 minut w piekarniku nagrzanym do 190 stopni. Po ostudzeniu przekroić biszkopt na pół.

SKŁADNIKI - mus:
- 2 łyżeczki żelatyny
- 5 łyżek ciepłej wody
- 100 g czekolady deserowej
- 100 g czekolady gorzkiej
- 500 g mascarpone
- 80 g drobnego cukru
- 1 opakowanie cukru waniliowego
- 200 g jogurtu greckiego

Żelatynę rozpuścić w podanej ilości wody. Mascarpone wymieszać z cukrami i jogurtem. Stopniowo dodawać (przelewając przez sitko) żelatynę. Czekoladę rozpuścić na parze. Włożyć jeden blat ciasta do tortownicy, zapiąć obręcz. Masę z mascarpone podzielić na pół. Do jednej połowy dodać rozpuszczoną czekoladę i wyłożyć na biszkopt. Przykryć drugim blatem, wyłożyć biały mus z mascarpone, wyrównać powierzchnię. Schłodzić przez 5-6 godzin, a najlepiej przez całą noc. Smacznego!

wtorek, 20 października 2009

Tiramisù


Przepis klasyczny, tiramisù w ten sposób robię od wielu lat. Podaję moje ulubione proporcje, a przepis dedykuję Grace.

Grace, this post is dedicated to you :)

Składniki:
DO NASĄCZANIA
- 3 płaskie łyżki kawy rozpuszczalnej
- 450 ml wody
- 2 łyżki likieru migdałowego Amaretto (lub do smaku)
- 3 łyżki likieru kawowego Borghetti (lub do smaku)
- 2 płaskie łyżeczki cukru

Kawę zalać 100 ml gorącej, ale nie wrzącej wody, a kiedy się rozpuści, dodać 350 ml wody letniej. Dodać alkohol i cukier, wymieszać, odstawić do ostudzenia.

PONADTO
- ok. 250 g podłużnych biszkoptów (niecałe dwa opakowania)
- 4 jajka
- 500 g mascarpone
- 5 łyżek drobnego cukru
- 1-2 łyżki gorzkiego kakao

Jajka sparzyć, oddzielić białka od żółtek. Żółtka ubić mikserem z 4 łyżkami cukru na jasną, puszystą masę (ok. 8 min na najwyższych obrotach). W osobnej misce rozetrzeć drewnianą łyżką mascarpone. Dodać do niego dwie łyżki ubitych żółtek i wymieszać łyżką. Dodać kolejne dwie łyżki, wymieszać, dodać resztę i ponownie wymieszać, cały czas używając łyżki, nie miksera. Białka ubić ze szczyptą soli, pod koniec ubijania dodać łyżkę cukru. Dodać białka do masy mascarpone i delikatnie wymieszać. W szklanym lub ceramicznym naczyniu ułożyć warstwę biszkoptów, zanurzając je po kolei przez 1-2 sekundy w kawie. Na biszkoptach ułożyć trochę ponad 1/3 kremu, potem ułożyć kolejną warstwę biszkoptów, 1/3 kremu, biszkopty i na wierzch resztę kremu. Całość posypać gorzkim kakao. Wstawić do lodówki na 5-6 godzin, a najlepiej na całą noc. Smacznego.

PS. Czy ktoś mógłby mnie oświecić i powiedzieć jak zrobić estetyczne zdjęcia tiramisù...?

piątek, 16 października 2009

Ciasto czekoladowe z musem


Dla "czekoholików" i "czekomaniaków".
Pyszne i sycące.
Łatwe w przygotowaniu. I przyjemne: topienie czekolady w ciepłej kuchni w taką pogodę jest naprawdę kojące...
Przepis na czekoladowe ciasto doskonałe pochodzi z bloga Kwestia Smaku.

SPÓD
- 150 g masła
- 150 g połamanej czekolady deserowej
- 5 dużych jajek
- 1 łyżka kakao
- 175 g drobnego cukru

MUS
- 100 g masła
- 100 g czekolady deserowej
- 3 jajka
- 2 łyżeczki kakao
- 115 g drobnego cukru
- 2 łyżeczki żelatyny w proszku, rozpuszczonej w 80 ml ciepłej wody
- 1-2 łyżki likieru kawowego Borghetti

SPÓD: Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. W międzyczasie formę o średnicy 22 cm. wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia (papier ma się przykleić do formy). Rozpuścić masło z czekoladą, ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao, dodać do rozpuszczonej czekolady, wymieszać. Białka ubić na pianę, dodawać stopniowo cukier; miksować aż piana będzie gładka i gęsta. Ubite białka wymieszać z masą czekoladową, wlać do formy. Piec na dolnej półce piekarnika 25-30 minut. Po tym czasie wyjąć ciasto z piekarnika, ale pozostawić w formie.

MUS: Po ostygnięciu spodu: rozpuścić masło z czekoladą, ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao, dodać do masy czekoladowej. Ubić białka na pianę, dodając stopniowo cukier. Połączyć ubite białka, likier i żelatynę rozpuszczoną w wodzie z masą czekoladową. Wylać mus na środek ostudzonego ciasta. Schłodzić, najlepiej przez całą noc. Kroić sparzonym wrzątkiem nożem. Smacznego!

poniedziałek, 12 października 2009

Muffinki ze śliwkami i kruszonką


Wróciłam z dalekiej podróży. A właściwie z dwóch. Jesienne muffinki z przepisu Dorotus zrobiłam między jedną a drugą, przepakowując w międzyczasie walizki. Muffinki polecam, są aromatyczne, miękkie i wilgotne. Moja modyfikacja to kruszonka zamiast cukrowej posypki.

SKŁADNIKI
: (na ok. 18 muffinek)

- 2 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 2 jajka - roztrzepane
- 110 g drobnego cukru
- cukier waniliowy
- 0,5 szklanki oleju
- 300 g kwaśnej śmietany lub jogurtu
- 8-10 śliwek węgierek pokrojonych na małe kawałki

Wymieszać suche składniki, osobno wymieszać mokre. Połączyć, dodać śliwki, wymieszać, ale krótko i niezbyt dokładnie (mogą pozostać grudki). Wypełniać foremki do 3/4 wysokości, posypać kruszonką. Wstawić do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i piec przez 25 minut. Smacznego!

KRUSZONKA:

- 90 g mąki
- 50 g cukru
- 50 g masła

Wymieszać suche składniki. Masło rozpuścić. Gorącym masłem zalać suche składniki i wymieszać łyżką.

środa, 8 lipca 2009

Deser lodowy Tiramisù

Ten deser przygotowałam w maju, z okazji Dnia Matki. Był bardzo smaczny, ale dopiero po kilkunastu minutach od wyjęcia z zamrażalnika, kiedy biszkopty zdążyły się lekko rozmrozić i zmiękły.
Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki.

Składniki:
- 200 g podłużnych biszkoptów (zużyłam trochę mniej)
- 1 i 1/4 szklanki mocnej kawy, przestudzonej
- 500 g mascarpone
- 300 ml kremówki
- 100 g drobnego cukru
- 1,5 opakowania cukru waniliowego
- 8 łyżek likieru kawowego

Foremkę (keksówkę o wymiarach 30x12 cm) wyłożyć folią spożywczą. W kawie rozpuścić pół opakowania cukru waniliowego, dodać 2 łyżki likieru. Maczać w niej biszkopty i wykładać nimi dno foremki (wzdłuż dłuższego boku, żeby deser ładniej wyglądał w przekroju). Zużyć połowę ciastek. 150 ml kremówki ubić na sztywno, dodać 250 g mascarpone, ubić, dodać 50g cukru i 3 łyżki likieru. Wyłożyć masę na biszkopty, wstawić na godzinę do zamrażalnika. Powtórzyć od początku wszystkie czynności. Wyjąć kilka minut przed podaniem. Smacznego!

poniedziałek, 25 maja 2009

Naleśniki z mascarpone i truskawkami


Naleśniki zawsze robiłam "na oko", dosypując w nieskończoność mąkę i dolewając mleko ;) Odkąd znalazłam ten przepis, trzymam się go kurczowo, przynajmniej kiedy robię naleśniki ze słodkim nadzieniem. Mają nieziemski zapach, są pyszne i bardzo delikatne. Polecam!

Przepis Michela Roux z książki "Jajka", a znaleziony dawno temu u Dorotki

Delikatne naleśniki do słodkiego nadzienia:
Składniki:
- 125 g mąki
- 15 g drobnego cukru
- 2 spore szczypty soli
- 2 jajka
- 325 ml mleka
- 100 ml śmietanki kremówki
- cukier waniliowy (lub skórka otarta z połowy cytryny)

Zmiksować składniki, aż dobrze się połączą. Uwaga: ciasto będzie rzadkie - takie ma być! Odstawić ciasto na godzinę w ciepłe miejsce.
Nalewać cienką warstwę ciasta na patelnię (używam niskiej patelni do nalesników o średnicy 24 cm), smażyć na średnim ogniu ok. 1 minuty, odwrócić i smażyć jeszcze pół minuty.

UWAGI:
- ciasto jest rzadkie
- naleśniki dość ciężko się przewracają, trzeba sobie pomóc jakąś szpatułką/łopatką
- ale efekt wart jest zachodu :)

KREM - składniki:
- 100 g serka mascarpone
- 200 ml śmietanki kremówki
- łyżka cukru waniliowego
- 2-3 łyżki cukru pudru (a najlepiej do smaku)

- 2 garści truskawek, pociętych w kostkę

Mascarpone utrzeć z cukrami. Śmietankę ubić i połączyć z serkiem.

Lekko ostudzony naleśnik smarować czubatą łyżką kremu, na ćwiartce naleśnika układać kawałki truskawek, składać 2 razy na pół, oprószyć cukrem pudrem i podawać. Smacznego!


piątek, 22 maja 2009

Ciasto z rabarbarem (i malinami) na jogurcie



To ciasto to hit sezonu! Rabarbarowego, oczywiście :) Zrobiłam je dziś po raz czwarty w ciągu ostatnich dwóch tygodni i za każdym razem znikało w zastraszającym tempie. W tym roku pierwszy raz robiłam i jadłam ciasto z rabarbarem. Skorzystałam z przepisu Tobatki z forum cincin. I to był strzał w dziesiątkę :)
Przepis okazał się niezawodny (jak już pisałam, ciasto było idealne cztery razy pod rząd), sposób wykonania jest naprawdę banalny (wystarczy zmiksować składniki), czas przygotowania to ok. 10 minut. No i nie ma potem sterty naczyń do mycia ;) Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na coś naprawdę dobrego, a nie mają zbyt wiele czasu.
Post dedykuję studentom, którzy tak jak ja zmagają się właśnie z sesją, i tak jak ja nie mogą wciąż uwierzyć, że to JUŻ ("a przecież dopiero co zaczął się semestr...!") :)



Składniki:
- 2,5 szklanki mąki
- 1 szklanka cukru
- 0,5 szklanki oleju
- 1 szklanka jogurtu
- 3 jajka
- 2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
- cukier waniliowy

350-400 g rabarbaru umytego, obranego i pokrojonego w 0,5 cm plasterki
garstka malin (np. mrożonych)

Wszystkie składniki (oprócz owoców) wrzucamy do miski, miksujemy. Masę wylewamy do wyłożonej papierem do pieczenia blachy o wymiarach 37x22 cm. Możemy odnieść wrażenie, że ciasta jest mało, ale bez obaw - urośnie :) Na wierzchu układamy rabarbar i kawałki malin. Posypujemy kruszonką*. Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i pieczemy 40-45 minut.

*Kruszonka wg Bajaderki
- 185 g mąki
- 100 g cukru kryształu
- 100 g masła
- cukier waniliowy

Wymieszać mąkę i cukry. Masło rozpuścić. Gorącym masłem zalać suche składniki i wymieszać łyżką.

czwartek, 21 maja 2009

Drugi dom

Tym razem zamiast przepisu - krótka relacja zdjęciowa. Fotograficzne impresje z miejsca, które już od kilku lat jest moim drugim domem. Tam odnalazłam miłość i pasję. To jest mój słodki świat. Niedawno stamtąd wróciłam, a już nie mogę się doczekać następnego wyjazdu. Na szczęście to już niedługo :)










Kto zgadnie gdzie jest mój drugi dom? :) Majanko, liczę na Ciebie! ;)

niedziela, 26 kwietnia 2009

Mrożony tort cytrynowo-bezowy

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy tylko zobaczyłam to zdjęcie na blogu Dorotki, od razu wiedziałam, że prędzej czy później (ale raczej prędzej ;) ) wypróbuję ten przepis. Na imieniny M. chciałam przygotować coś eleganckiego i wyjątkowego. I padło właśnie na ten tort. Tym bardziej, że temperatury coraz wyższe, a w zamrażalniku zwalnia się miejsce, wcześniej zajmowane przez mrożone truskawki.

Tort degustowany był przez sześć osób: cztery (w tym ja) stwierdziły, że smak jest idealny, jedna, że smak cytryny jest zbyt intensywny i powinno być więcej bezy, a ostatnia - że ogólnie deser jest smaczny, tylko trochę za słodki (ale to komentarz osoby, która najchętniej wyrzuciłaby z kuchni całkowicie cukier i sól :) ).
Dla mnie proporcje w tym torcie są idealnie wyważone, smak jest przyjemnie kwaskowy. Jedyne, czego mi brakuje to chrupkość bezy. W tym przepisie beza pozostaje piankowa, jak w Pavlovej. Może następnym razem spróbuje z kupnymi, kruchymi blatami bezowymi. Bo jak na razie nie udało mi się jeszcze zrobienie idealnie suchej bezy ;) Tort w każdym razie z czystym sumieniem polecam - warto spróbować!

Składniki na blaty bezowe:
- 6 świeżych białek (nie zamrażanych wcześniej)
- 1,5 szklanki drobnego cukru
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 2 łyżeczki soku z cytryny

Białka ubić na pianę, stopniowo dodawać cukier, cały czas miksując. Dodać mąkę, ekstrakt i sok, wymieszać. 2 duże blachy wyłożyć papierem do pieczenia, na każdej z nich narysować po 2 okręgi o średnicy ok. 20 cm. (w sumie 4 okręgi). Masę wyłożyć na wyrysowane koła. Piec ok. 50-60 min w 150 stopniach (beza powinna być krucha z zewnątrz i piankowa w środku). Ja wstawiłam do piekarnika obie blachy na raz i co ok. 15 minut zamieniałam je miejscami, żeby się równomiernie upiekły.

Masa cytrynowa:
- 1 i 1/4 szklanki cukru
- 75 g masła
- 1 łyżka otartej skórki z cytryny
- 1 szklanka świeżo wyciśniętego soku z cytryny (zużyłam 4 duże cytryny)
- 6 jajek
- 1,5 szklanki schłodzonej kremówki

W rondlu rozpuścić masło, cukier, sok i skórkę; nie gotować. Zdjąć z ognia kiedy masa będzie gładka. Jajka ubić i wlać do nich ciepłą (nie gorącą!) masę cytrynową. Wymieszać, przelać do garnka i podgrzewać na małym ogniu, mieszając, aż masa się zagotuje. Gotować aż masa zgęstnieje (ok. 1 min). Przelać do miski, bezpośrednio na powierzchni położyć folię spożywczą, co zapobiegnie powstaniu kożucha. Masę cytrynową należy schłodzić. Potem ubić kremówkę i połączyć kremem.

Tortownicę o średnicy 22 cm wyłożyć folią aluminiową, tworząc "kołnierz" (tort będzie dość wysoki). Na dno włożyć pierwszy blat bezowy, wylać 1/3 masy. Czynność powtórzyć 2 razy. Na wierz pokruszyć ostatni blat. Schłodzić minimum przez całą noc.

czwartek, 16 kwietnia 2009

Pancakes z jabłkami

Naleśniki są dobre na wszystko. Na śniadanie, obiad, kolację, na deser lub podwieczorek. Na słono, na słodko lub "na sucho" (bez nadzienia). Na co dzień i od święta. Mnie ostatnio najbardziej smakują na śniadanie w ciepłe, leniwe poranki. Lubię przygotować "bazę" ciasta, a potem usiąść z kubkiem herbaty i bez pośpiechu wybrać dodatki, na które w danym momencie mam ochotę.
Przepis podstawowy pochodzi od Nigelli z "How to be a domestic goddess". Pancakes wychodzą miękkie, puszyste i, dzięki jabłkom, kwaskowe. Najlepiej smakują posypane waniliowym cukrem pudrem lub polane miodem.

Przepis podstawowy: (na 8 placków o średnicy ok. 7 cm)
- 125 g mąki
- 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 1 jajo
- 15 g masła, rozpuszczonego
- 150 ml mleka
- 0,5 łyżki cukru (ja zastąpiłam 16 gramową torebką cukru waniliowego)

Moje dodatki:
- 1 małe kwaśne jabłko, pokrojone w kostkę ok. 0,7 cm
- skórka otarta z połowy cytryny

Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, solą i cukrem. W oddzielnym naczyniu roztrzepać widelcem jajko ze skórką cytrynową, dodać mleko i masło, wymieszać - całość wlać do mąki. Wymieszać łyżką aż wszystkie składniki się połączą, po czym dodać jabłko. Patelnię posmarować łyżką oleju i dobrze rozgrzać. Łyżką nakładać ciasto na patelnię, smażyć na małym ogniu ok. 3 minut, aż na powierzchni pojawią się małe dziurki. Wtedy przewrócić na drugą stronę i smażyć jeszcze ok. 2 minut. Podawać można zarówno na ciepło, jak i na zimno, posypane waniliowym cukrem pudrem lub polane miodem. Smacznego!

środa, 15 kwietnia 2009

Baba drożdżowa z jagodami i kruszonką

Pyszna, wilgotna baba drożdżowa. Idealna na śniadanie lub podwieczorek, ze szklanką zimnego mleka. Dla mnie takie ciasto to kwintesencja domowych wypieków. Przepis z niewielkimi zmianami zaczerpnięty od Liski.

Składniki:
- 4 żółtka
- 3/4 szklanki cukru
- torebka (16 g) cukru waniliowego
- skórka otarta z 1 cytryny
- 50 g świeżych drożdży
- szklanka ciepłego mleka
- 3 szklanki mąki
- 50 g roztopionego masła

- 200 g jagód (mogą być mrożone)
- 1 łyżka mąki

W wysokim, półlitrowym naczyniu utrzeć łyżką drożdże z cukrem i 2/3 torebki cukru waniliowego, aż staną się półpłynne; zalać szklanką ciepłego mleka, wymieszać i odstawić. Żółtka utrzeć z cukrem i skórką z cytryny na kogel-mogel. Kiedy drożdże wypełnią naczynie, dodać je do żółtek razem z mąką, zamieszać dużą łyżką; dodać masło i ponownie wymieszać. Formę (np. klasyczną do babki) wysmarować masłem i wysypać bułką tartą. Wyłożyć ciasto do formy. Jagody wymieszać krótko z mąką i resztą cukru waniliowego, wyłożyć na ciasto. Posypać kruszonką (np. 10g zmrożonego masła + 3 łyżki mąki + 3 łyżki cukru pudru - rozetrzeć szybko palcami).
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 50 stopni na ok. 30 minut - po tym czasie ciasto powinno być wyrośnięte. Wtedy należy zwiększyć temperaturę do 165 stopni i piec ciasto ok. 45-50 minut (trzeba sprawdzać drewnianym patyczkiem - gdy ciasto jest gotowe patyczek po wyjęciu będzie suchy). Smacznego!

poniedziałek, 23 marca 2009

Tort Tiramisù


Jestem ostatnio monotematyczna, wiem. Oto kolejny wpis z 'tiramisù' w tytule. Nic na to nie poradzę, że połączenie delikatnego mascarpone z wyrazistym smakiem kawy jest jednym z moich ulubionych. I na pewno pojawi się ono na moim blogu jeszcze nieraz!
Ten tort to mój numer 1 wśród tortów. Jest pyszny, łatwy w przygotowaniu, efektowny i zawsze się udaje. Tort - ideał.
Przepis pochodzi z Kwestii Smaku, ja jednak zamiast ciasta z masłem i mlekiem, wybrałam klasyczny biszkopt.

Biszkopt: (tortownica o średnicy 22 cm)
- 4 jajka (osobno białka i żółtka)
- 4 łyżki (lekko czubate) mąki pszennej
- 4 łyżki (lekko czubate) mąki ziemniaczanej
- 8 łyżek cukru
- ew. płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Ubić białka na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodać cukier. Dalej ubijając, dodawać po jednym żółtku. Na koniec wsypać przesianą mąkę, zmieszaną z proszkiem do pieczenia. Wszystko wymieszać bardzo delikatnie dużą łyżką. Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, a boki oprószyć mąką. Wlać masę do tortownicy i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 40-50 minut (na najniższą półkę). Po dokładnym ostudzeniu przekroić na 3 blaty.

Do nasączania:
- 100 ml wody
- 4 pełne łyżki kawy rozpuszczalnej
- 2 łyżeczki żelatyny w proszku
- 1 łyżka Amaretto
- 1 łyżka likieru espresso Borghetti
- 2 łyżeczki cukru (można pominąć)

Żelatynę rozpuścić w odrobinie gorącej wody. W rondelku wymieszać kawę z cukrem i 100 ml wody, dodać rozpuszczoną żelatynę i podgrzewać na małym ogniu, mieszając, nie dopuszczając do zagotowania, aż żelatyna się rozpuści. Zdjąć z ognia i dodać alkohol. Odstawić do ostudzenia, od czasu do czasu mieszając.

Krem:
- 4 żółtka
- 170 g drobnego cukru
- 500 g mascarpone
- 300 ml kremówki

Mascarpone utrzeć drewnianą łyżką. Żółtka utrzeć z cukrem na parze, aż cukier się rozpuści, a masa zbieleje. Dodawać ubite żółtka po łyżce do mascarpone i mieszać łyżką (ewentualnie mikserem na najniższych obrotach. Śmietankę ubić i wmieszać do masy mascarpone.

Całą powierzchnię pierwszego blatu nasączyć przygotowaną wcześniej kawą, na to wyłożyć jedną trzecią kremu. Ułożyć kolejny blat, nasączyć, wyłożyć jedną trzecią kremu. Zapiąć obręcz, położyć trzeci blat, docisnąć. Nasączyć, posmarować resztą kremu. Wierzch obsypać gorzkim kakao. Przechowywać w lodówce (na godzinę przed podaniem można przełożyć do zamrażalnika). Kroić sparzonym nożem.

czwartek, 19 marca 2009

Trufelki Tiramisù


Po podróży szybki przepis, który silnie kojarzy się z miejscem, które odwiedziłam ;) Kuleczki tiramisù zawierają w sobie wszystkie składniki włoskiego deseru, oprócz jajek. Najsmaczniejsze są następnego dnia po przygotowaniu, po całonocnym pobycie w lodówce.
Na podstawie przepisu Caritki.

Składniki: (na 35 sztuk wielkości orzecha włoskiego - po 12 g każda)
- 2 duże łyżki kawy rozpuszczalnej rozpuszczone w 5-6 łyżkach gorącej wody
- 130-140 g podłużnych biszkoptów
- 250 g mascarpone
- 1 łyżka cukru pudru
- opakowanie cukru waniliowego (16 g)
- 2 łyżki likieru z espresso Borghetti
- 1 łyżka Amaretto
- 2 łyżki gorzkiego kakao do obtoczenia kulek

Kawę odstawić do ostudzenia. Dodać do niej alkohol. Biszkopty włożyć do foliowej torebki i rozkruszyć wałkiem (polecam nie rozkruszać biszkoptów na pył, ale zostawić większe okruchy). Dokładnie wymieszać biszkopty z kawą i odstawić na 15-20 minut. Mascarpone zmiksować krótko z cukrami, dodać biszkopty nasączone kawą i zmiksować ponownie. Z masy formować kuleczki o dowolnej wielkości (moje miały po 12 g - były wielkości orzecha włoskiego). Obtoczyć kulki w kakao, wstawić do lodówki. Tuż przed podaniem można je ponownie obtoczyć w kakao.

piątek, 27 lutego 2009

Podstawy stylu angielskiego


W czerwcu zeszłego roku wygrałam konkurs zorganizowany przez tortownia.pl (wystarczyło odpowiedzieć na jedno pytanie i mieć odrobinę szczęścia ;) ) i w nagrodę wzięłam udział w szkoleniu "Dekoruj z sercem - podstawy stylu angielskiego". Wczoraj, porządkując zdjęcia, natknęłam się właśnie na te i postanowiłam napisać krótko o moich wrażeniach z tamtego kursu.
Szkolenie odbyło się w salonie tortowni na warszawskim Targówku, a poprowadziła je przemiła właścicielka - pani Agnieszka Klimczak. Każda z uczestniczek (a było nas 7) otrzymała na samym początku ładny i praktyczny fartuch z logo sklepu, czekał też na nas słodki poczęstunek, kawa i herbata. Po kilku słowach wprowadzenia przeszłyśmy do części praktycznej. Każda z nas miała swoje, wyposażone we wszystkie niezbędne przyrządy i składniki, stanowisko. Pani Agnieszka wykonywała krok po kroku dekorację swojego tortu, objaśniała poszczególne etapy i cierpliwie odpowiadała na nasze pytania. Każda z uczestniczek wykonała tort w kształcie serca, ozdobiony złotymi różami. Moje "dzieło" możecie obejrzeć na zdjęciach ;)

Dzięki szkoleniu spędziłam sobotnie wczesne popołudnie w bardzo miłym towarzystwie (czułyśmy się trochę jak koło gospodyń wiejskich ;) ), przekonałam się, że nawet osoba pozbawiona jakichkolwiek zdolności artystycznych (np. ja) jest w stanie stworzyć coś w miarę estetycznego :) Nauczyłam się jak postępować z masą cukrową, jak pokryć nią tort, zapoznałam się z wieloma ciekawymi gadżetami i składnikami, i mogłam się doświadczalnie przekonać o ich użyteczności lub jej braku (także wiem teraz co do czego służy i co naprawdę chciałabym kupić). Mogłam też obejrzeć "na żywo" wszystkie artykuły dostępne w internetowym sklepie tortowni i na miejscu zrobić zakupy :)
Podsumowując, ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne i chętnie wzięłabym udział w takim szkoleniu raz jeszcze. ALE: zniechęca mnie cena - 360 zł to dużo i na razie to poza moim zasięgiem. Poza tym, jeśli mam być zupełnie szczera, na różne drobne domowe uroczystości chyba wolę "bardziej jadalne" dekoracje, np. z bitej śmietany, czekolady, owoców. Ale jeśli na jakąś wyjątkową okazję zdecyduję się udekorować tort w stylu angielskim, to dzięki odbytemu szkoleniu przynajmniej będę wiedziała jak się do tego zabrać :)

niedziela, 22 lutego 2009

Czekolada, espresso, mascarpone. Mus.



Moja ostatnia (niestety lekko spóźniona) propozycja z okazji Czekoladowego Weekendu. Takie połączenie smaków i konsystencji chodziło za mną już od dawna. Intensywny w smaku, mocno czekoladowy spód, na nim warstwa czekoladowego musu, wzbogaconego aromatem likieru na bazie espresso (Borghetti) a na wierzchu delikatny mus z dodatkiem mascarpone i świeżo zaparzonego espresso. Smaki czekolady i kawy przenikają się i uzupełniają. Całość nie jest zbyt słodka. Dla mnie to połączenie idealne.

Składniki na spód:
- 75 g masła
- 75 g gorzkiej czekolady
- 2 jajka (oddzielnie białka i żółtka)
- 0,5 łyżki kakao
- 80 g drobnego cukru
- 40 g przesianej mąki
- spora szczypta soli

Rozpuścić masło i czekoladę, dobrze wymieszać i odstawić. Żółtka utrzeć z kakao i dodać do ostudzonej masy czekoladowo-maślanej. Dodać mąkę i wymieszać. Białka ubić z solą, kiedy piana będzie już sztywna, dodawać stopniowo cukier i miksować aż do jego całkowitego rozpuszczenia. Wymieszać pianę z białek z masą czekoladową (można to zrobić mikserem na najniższych obrotach). Przełożyć masę do wyłożonej papierem do pieczenia foremki (28x15 cm), starannie wygładzić powierzchnię. Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na dolną półkę i piec 20 minut. Po tym czasie od razu wyjąć z piekarnika i odstawić do całkowitego ostudzenia (nie wyciągając ciasta z formy).

Składniki na mus czekoladowy:
- 45 g masła
- 45 g czekolady deserowej
- 2 jajka (oddzielnie białka i żółtka)
- czubata łyżeczka kakao
- 35 g drobnego cukru
- 1 łyżeczka żelatyny, rozpuszczona w 25 ml ciepłej wody
- 1 łyżka likieru z espresso (np. Borghetti)

Roztopić masło z czekoladą i odstawić do wystudzenia. Utrzeć żółtka z kakao i dodać do czekolady. Rozpuścić żelatynę w 25 ml ciepłej wody. Ubić białka na pianę, stopniowo dodawać cukier i miksować, aż się rozpuści. Do masy czekoladowej dodać łyżkę likieru, żelatynę (najlepiej wlać ją przez sitko), wymieszać. Następnie stopniowo i delikatnie wmieszać pianę z białek. Wyłożyć na ostudzony spód, wygładzić powierzchnię i wstawić do lodówki na przynajmniej 1 godzinę (aż mus stężeje).

Składniki na mus z mascarpone:
- 125 g mascarpone
- 200 ml śmietanki kremówki
- 2 łyżeczki cukru waniliowego (najlepiej własnej produkcji)
- 3 łyżki świeżo zaparzonego espresso
- 1 łyżeczka żelatyny, rozpuszczona w 25 ml ciepłej wody
- 20 g cukru pudru

Ubić śmietankę z cukrem waniliowym. Mascarpone zmiksować z espresso i przesianym cukrem pudrem. Wmieszać delikatnie bitą śmietanę, a na końcu dolać przez sitko żelatynę. Dobrze wymieszać i wylać na mus czekoladowy. Ponownie schłodzić. Kroić sparzonym we wrzątku nożem. Smacznego!

Krem z białej czekolady


Biała czekolada według wielu osób nie jest godna nosić miana "czekolady". Ja też nie przepadam za nią w czystej postaci, ale w ciastach, czy deserach, szczególnie z jakimś owocowym dodatkiem, to co innego ;)
Ten krem z białej czekolady bardzo mi posmakował i myślę, że będę jeszcze z nim eksperymentować (np. dodając do niego trochę ugotowanego na mleku ryżu).


Oryginalny przepis tu.
A tu z uwzględnieniem moich zmian:

Składniki: (na 2 spore porcje)
- 125 ml mleka + 2 łyżki mleka
- szczypta soli
- 1 łyżeczka cukru
- 1 czubata łyżeczka mąki kukurydzianej
- 1 żółtko
- 0,5 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 0,25 szklanki posiekanej białej czekolady lub groszków z białej czekolady
- 0,5 łyżeczki skórki otartej ze sparzonej i wyszorowanej cytryny
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 2-3 łyżki bitej śmietany

Podgrzać 125 ml mleka. Nie gotować. Utrzeć żółtko z cukrem, aż masa zbieleje, dodać sok i skórkę z cytryny. Rozpuścić mąkę w 2 łyżkach mleka, dodać do masy żółtkowej i dobrze wymieszać. Powoli, stopniowo wlewać gorące mleko do żółtek. Przelać całość do garnka, w którym gotowało się mleko i podgrzewać, aż masa zgęstnieje. Zdjąć z ognia, dodać białą czekoladę i dobrze wymieszać. Przelać do czystej miski, położyć bezpośrednio na kremie folię spożywczą (żeby nie powstał kożuch) i odstawić do ostygnięcia. Zimny krem wymieszać z bitą śmietaną. Ja podałam ten krem z kwaskowym puree z mrożonych truskawek i posypałam na wierzchu pokruszonymi bezikami.

piątek, 20 lutego 2009

Brownie z białymi łatkami



Czekoladowy Weekend, który zorganizowała Bea, to dobry moment na reaktywację bloga. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w kulinarnych zabawach, choć idea "wspólnego" gotowania czy pieczenia bardzo mi się podoba. W końcu postanowiłam się przyłączyć :)
Brownie to jedno z moich ulubionych ciast, przede wszystkim ze względu na smak, łatwość i szybkość przygotowania. Ale
mam do niego sentyment także dlatego, że było to pierwsze ciasto, którego zdjęcie zwróciło moją (wtedy jeszcze dziecka) uwagę w gazecie, i które zrobiłam sama od początku do końca :) Przyjemność jedzenia brownie z tego przepisu potęguje to, że od czasu do czasu napotykamy słodką niespodziankę, w postaci kawałka białej czekolady. Mmh...


Składniki:
- 15 dag masła

- 180 g gorzkiej czekolady
- 3 jajka
- 20 dag cukru pudru
- 75 g mąki pszennej
- łyżka kakao
- 75 g czekolady mlecznej

- 75 g czekolady białej

Kakao i mąkę przesiać i wymieszać. Gorzką czekoladę rozpuścić na parze z masłem. Jajka ubić z cukrem na jednolity krem. Nie przerywając miksowania, wlewać powoli wystudzoną masę czekoladowo-maślaną, a potem stopniowo wsypywać mąkę i kakao. Pokroić mleczną i białą czekoladę w kosteczkę, dodać do ciasta i wymieszać. Całość przełożyć do blaszki o wymiarach 28x15 cm (w oryginale 23x23), wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piec ok. 55 min. Smacznego :)

Przepis pochodzi ze starego numeru "Poradnika Domowego".